Sukienki dla puszystych - serio?
Puszysty jak sernik
Kiedy pojawił się pomysł na ten tekst, w naszym biurze zaczęła się ostra dyskusja. No bo o co tak właściwie chodzi z tym byciem puszystym? Bo może nawet nie dziwiłby nas fakt, że sformułowanie "puszysta pani" ciągle istnieje. Ale potem przypomnieliśmy sobie te wszystkie sklepy, które aż straszą jednakowymi ubraniami w kształcie worków. A do tego jeszcze ten okropny wstyd, gdy wchodzisz do sklepu dla pusztych pań i nie masz pojęcia, co ze sobą zrobić. Żeby trochę ostudzić nasze emocje, wrzuciłam post na #TONOTalks. I padłam. Bo okazało się, że puszysty to może być kot, ciasto albo koc. Ewentualnie jeszcze sernik, a wiadomo, że sernik lubią wszyscy.
Sukienka dla wieloryba
Wyobraźcie sobie kolejny dzień przedświątecznej gorączki. Na ekranie mojego telefonu pojawia się imię koleżanki z liceum, z którą nie rozmawiałam kilka dobrych lat. Zawsze była plus size i zawsze miała świetny styl. Pomijając zbędne ceregiele, zaczyna pośpiesznie mówić, że potrzebuje sukienki. Na już, a tak właściwie to na wczoraj, bo przecież zaraz święta! Pytam o rozmiar. - Taki 52, zaznacz, że jak dla wieloryba. - Sympatyczna Koleżanka musiała wyczuć moją konsternację, bo kontynuowała. - Wiesz Kochanie, ja taka duża, że sukienki dla puszystych to dla mnie za mało! I wtedy już wiedziałam wszystko. Kilka dni później, odesłała sukienkę i zadzwoniła żeby przeprosić, ale jej jako klasycznemu wielorybowi nie wypadało nosić sukienki przed kolanko. - Bo ludzie patrzą i wiadomo – myślą, że puszysta więc nie może wyglądać pięknie. Skończyłam rozmowę. Odłożyłam telefon na biurko i przez chwilę siedziałam jak wryta, bo sukienka dla wieloryba okazała się być niczym, przy byciu puszystym.
Jak być powinno
Wśród wypowiedzi na grupie #TONOTalks pojawiła się też opinia, że przecież każda epoka ma swoje określenia na większe rozmiary. Były już przecież rubensowskie kształty, były kobiety przy kości, a w latach 90. były i puszyste. Sama moda w większych rozmiarach przechodzi ogromną, choć powolną metamorfozę. Młode dziewczyny zaczynają ubierać się coraz odważniej, a hawajskie koszule rodem z amerykańskich wycieczek odchodzą w zapomnienie. Uwielbiamy sukienki z dekoltem i miniówki, które może nie wszystkim się podobają, ale sprawiają, że czujemy się ultrakobieco. Koronki, panterki, kombinezony i koszule – najważniejszą rolę w ubieraniu się i tak gra pewność siebie. Wymagania społeczeństwa schodzą na drugi plan.
Moda na plus
Dajmy już spokój wielorybom i innym orkom. Sukienki dla pusztych niech pójdą w odstawkę, bo przecież od jakiegoś czasu najpopularniejszym hasłem jest plus size. Moda plus size, modelka plus size czy ubrania plus size. Może i ciągle w wyszukiwarkach Wujka Google króluje moda dla puszystych, ale umówmy się – chcemy zmian! W Waszych wypowiedziach zarówno na naszej grupie, jak i na Instastory nie było litości dla sformułowania "dla puszystych". Pomijając już kotki, ciasta i serki Almette, to słowo, które nigdy nie będzie nam się dobrze kojarzyło. Może z powodu tych wszystkich sklepów w pobocznych uliczkach miast? A może po prostu chcemy, aby plus size był tym najważniejszym hasłem. Bo jesteśmy nowoczesnymi, pięknymi kobietami, które znają swoją wartości i kochają modę. Modę plus size, nie dla ciotek klotek.